Na pomeczowej konferencji prasowej było ciekawie. Zaczęło się tradycyjnie. Pokonany w piątek HydroTruck Radom ma bilans 3-6, ale zwycięstwa, które odnosił mogły w Stargardzie budzić niepokój. Goście pokonali trzy ekipy, z którymi PGE Spójnia przegrała.
- Gratulacje dla trenera Popiołka. Widać, że byli dobrze przygotowani i walczyli o całą pulę. Też tego się spodziewaliśmy. Przygotowaliśmy się na przyjazd zespołu, który wygrał poprzednie mecze w Toruniu i Sopocie z zespołami, z którymi do tej pory przegrywaliśmy. Cieszymy się i za chwilę szykujemy się do kolejnego spotkania - przyznał trener Marek Łukomski.
- W pierwszej połowie za dużo strat. Po tym drużyna z Radomia zdobywała łatwe punkty. W drugiej połowie ograniczyliśmy straty. Dostosowaliśmy się do obrony strefowej i zaczęły wpadać rzuty. Mieliśmy wcześniej dużo otwartych rzutów natomiast nie mogliśmy nic trafić. To był nasz problem, bo drużyna z Radomia zacieśniła strefę podkoszową i męczyliśmy się. Dobra obrona + w czwartej kwarcie doszedł dobry atak. Cieszy, że po raz kolejny udowodniliśmy, że jak dominujemy na tablicach to wygrywamy mecz. Mieliśmy 16 zbiórek w ataku, a HydroTruck pięć. To o 11 posiadań więcej - analizował wygrany 80:73 mecz szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
Nadal sporo jest do poprawy. Niektórzy grają lepiej, ale na przykład Jonas Zohore zdecydowanie obniżył loty w porównaniu z początkiem sezonu. Co dzieje się z Duńczykiem? O to zapytaliśmy trenera.
- Jonas dołączył do nas najpóźniej ze wszystkich. Na początku na świeżości bardzo dobrze wyglądał. Teraz ciężko trenowaliśmy z różnych względów po różnych meczach. To widać po nim, że na początku miał świeżość, a teraz złapał dołek fizyczny. Nie taki, że nie ma siły, ale po prostu jest trochę przemęczony i trzeba czekać aż jego forma wystrzeli. Myślę, że w kolejnych meczach to będzie już widoczne, że jego forma będzie szła do góry. Nie załamujemy rąk. Liczymy cały czas bardzo mocno na Jonasa i czekamy, aż wróci do takiej dyspozycji, w jakiej był po przyjeździe - tłumaczył Marek Łukomski.
PGE Spójnia Stargard wróciła na transferowy rynek po tym, jak w minionym tygodniu zwolniło się miejsce dla zagranicznego gracza. Kto wskoczy w miejsce Jacobi Boykinsa? W transferowych spekulacjach padło nazwisko świetnie znanego w Stargardzie (grał tu w poprzednim sezonie) Nicka Fausta. Na jakim etapie są poszukiwania i jakie są szanse na powrót efektownego koszykarza?
- Poszukiwania nowego zawodnika cały czas trwają. Nie jest to łatwa sytuacja. Też wiemy, że inne zespoły mają problemy ze znalezieniem nowego zawodnika. Chcieliśmy zagrać te mecze w domu składem, który posiadamy i zobaczyć, jak to będzie wyglądało. Teraz będziemy wiedzieli, jakiego zawodnika szukamy. Jest opcja Nicka Fausta. Rozmawialiśmy z nim, natomiast on cały czas czeka na inną, lepszą ofertę. Nie wiem, czy dojdzie do porozumienia, ale jest wielu innych graczy, którzy na pewno chętnie pomogą nam w dalszej części sezonu - powiedział trener PGE Spójni.
Na pomeczowej konferencji został również zapytany o "hejt", z jakim spotkał się zespół w ostatnich tygodniach, szczególnie po porażce 70:110 z GTK Gliwice. - W pewien sposób po porażce w Gliwicach, jako zespół sami się wystawiliśmy do tego żeby nie mieć takiego dużego wsparcia kibiców, jak zawsze. Wychodzę z takiego założenia, że na dobre i na złe trzeba być z drużyną. Nie poszło nam bardzo mocno i wiemy, że daliśmy ciała w tym meczu. Wiedzieliśmy, że nie jesteśmy aż tak słabi, jak pokazywał wynik, natomiast z drugiej strony wynik pokazał, że to było bardzo złe spotkanie z naszej strony - ocenił.
- Chcieliśmy bardzo mocno się odbudować. Jeżeli jest hejt to jest to też nasza praca i musimy być na to odporni. Miałem jedno zdarzenie. Kibic zbiegł z góry i bardzo "serdecznie" mnie pozdrowił. Grzecznie go pozdrowiłem, a on mnie trochę mniej kulturalnie. Nie można tutaj wszystkich kibiców pod to podpisać, bo większość kibicuje nam bardzo dobrze. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Czujemy ich wsparcie i to też dzięki nim mamy bilans 4-4 - dodał Marek Łukomski.
- Po awansie to jest jeden z lepszych bilansów. Gra jest taka, że na pewno jeszcze potrzebujemy dużo rzeczy do poprawienia natomiast mamy cztery zwycięstwa i cztery porażki. Mogłoby być lepiej, ale również gorzej. Cieszymy się, że jesteśmy w tym momencie, bo czasu nie cofniemy i robimy swoje - podsumował trener PGE Spójni Stargard.
Materiał sponsorowany