Biało-Bordowi pokonali faworyta 86:84. To oni dominowali przez większość spotkania 4. kolejki Energa Basket Ligi. Na prowadzeniu byli przez 36 minut, ale końcówka była niezwykła, a duży sukces zapewnił Erick Neal.
Zaczęło się znakomicie, bo od prowadzenia 10:4. PGE Spójnia wymusiła kilka strat Legii, ale gospodarze szybko odpowiedzieli "trójkami" Raymonda Cowelsa III oraz Łukasza Koszarka. Legia w pierwszej kwarcie rzucała głównie z dystansu (2/9, a łącznie 4/14 z gry). Do tego miała sporo rzutów wolnych (9/11). PGE Spójnia wykorzystała 9/22 prób z gry (2/7 za trzy). Miała też przewagę w zbiórkach (13:10) i po "trójce" Ericka Neala z szybkiego ataku wygrywała po 10 minutach 22:19.
Po czterech punktach z rzędu Jonasa Zohore było 30:22. Akcją 3+1 odpowiedział jednak Cowels, a do tego trzecie przewinienie popełnił Kacper Młynarski. Skrzydłowemu to jednak nie przeszkodziło, żeby jeszcze w pierwszej połowie wrócić na boisko. Biało-Bordowi stracili całą przewagę, ale ponownie zbudowali i to jeszcze większą zaliczkę. Trudne rzuty z dystansu trafili Justin Gray oraz Erick Neal i było nawet 47:35. Ten duet miał wysoką skuteczność - Gray 4/5, a Neal 4/6. Cała PGE Spójnia trafiła w pierwszej połowie 6/15 prób za trzy i 12/22 za dwa punkty.
Przed przerwą Legia odrobiła dwa "oczka", ale to niczego nie zmieniło. Trzecią kwartę gospodarze zaczęli nieporadnie, a trudne rzuty trafiał nadal Erick Neal. Po "trójce" Kacpra Młynarskiego było 57:43 i to najwyższe prowadzenie PGE Spójni. Od tego momentu sytuacja zaczęła się powoli odwracać, a sygnał do odrabiania strat dał sześcioma punktami Adam Kemp.
Legia fatalnie pudłowała, a PGE Spójnia popełniała głupie straty, kilka razy przekraczając linię boczną boiska. Swoje dołożyli też sędziowie. W jednej z sytuacji z czwartej kwarty Justin Gray powinien mieć rzuty, ale arbitrzy uznali, że faulowany był jeszcze przed rzutem. Grę na siebie wziął Erick Neal, który trafiał rzuty wolne. Do remisu 84:84 doprowadził jednak Joshua Sharkey.
Bohater PGE Spójni przyczynił się do tak nerwowej końcówki. Podwojony Neal stracił piłkę, a przechwyt miał w tej akcji Łukasz Koszarek. Kluczowa akcja należała jednak do Amerykanina. Miał być liderem. Był tutaj sprowadzony, żeby wygrywać mecze i po raz pierwszy w sezonie tak się stało. Erick Neal trafił bardzo trudny rzut na zwycięstwo. Po analizie wideo Legia miała jeszcze 0,3 sekundy na ostatnią akcję, ale to było kompletne nieporozumienie. Za późno rzucał Cowels, a i tak nie trafił.
PGE Spójnia wygrała na Bemowie po prawie pięciu latach. Ostatnie zwycięstwo w tej trudnej do zdobycia hali odniosła w październiku 2016 jeszcze w I lidze. Nie przeszkodziło w tym 19 strat przy 13 przeciwnika. Na plus duża przewaga w zbiórkach (40:30) i 11/26 celnych prób za trzy punkty. Legia miała w tym elemencie 7/30.
Erick Neal w 32 minuty zdobył 26 punktów. Trafił 4/6 prób za dwa, 4/7 za trzy i 6/6 rzutów wolnych. Miał również pięć asyst i cztery zbiórki. Na minus w tym bardzo dobrym występie siedem strat oraz gra w obronie, która przez nieskuteczność Legii na szczęście nie zawsze miała punktowe konsekwencje.
Justin Gray dołożył 10 punktów i dziewięć zbiórek, a Jake O'Brien 12 punktów i sześć zbiórek. Jonas Zohore miał 11 punktów, osiem zbiórek i dwa bloki, ale trener Marek Łukomski zdecydował się na końcówkę bez żadnego nominalnego centra. Pod koszem grali O'Brien i Kacper Młynarski. Tylko 11 minut na boisku spędził Jacobi Boykins. Koszykarz, który we wcześniejszych meczach dostarczał PGE Spójni po kilkanaście "oczek" w sobotę trafił 1/5 prób z gry.
Legia Warszawa - PGE Spójnia Stargard 84:86 (19:22, 18:25, 22:17, 25:22)
Legia: Joshua Sharkey 16, Muhammad-Ali Abdur-Rahkman 14, Raymond Cowels III 12, Jure Skifić 12, Łukasz Koszarek 9, Adam Kemp 8, Grzegorz Kamiński 5, Grzegorz Kulka 4, Dariusz Wyka 4.
PGE Spójnia: Erick Neal 26, Jake O'Brien 12, Jonas Zohore 11, Justin Gray 10, Kacper Młynarski 10, Tomasz Śnieg 7, Daniel Szymkiewicz 5, Jacobi Boykins 3, Piotr Niedźwiedzki 2.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Sport
- Legia - PGE Spójnia: Duża sensacja! Stolica zdobyta