Stargardzcy fani prawie rok temu po raz ostatni cieszyli się z domowego zwycięstwa i było to w starciu z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Oczywiście PGE Spójnia później jeszcze wiele razy wygrywała w hali OSiR, ale to wszystko przy pustych trybunach.
Zwycięstwo 75:71 nie przyszło łatwo. Biorąc jednak pod uwagę, jak MKS prezentował się we wcześniejszych dwóch meczach to sukces. PGE Spójnia zatrzymała kolejnego przeciwnika. Z Kingiem Szczecin po dogrywce straciła 81 "oczek", a ten sam zespół tydzień później z HydroTruckiem Radom rzucił 103 punkty, lecz stracił 112. W pomeczowych rozmowach dąbrowianie podkreślali, że byli zmęczeni po środowym starciu z Enea Zastalem BC Zielona Góra, ale to niewiele zmienia, bo tak układa się specyficzny terminarz Energa Basket Ligi.
Wracający do Stargardu, prowadzący obecnie MKS trener Jacek Winnicki został przywitany solidną porcją braw. Największą owację przed i po meczu zebrał Alan Czujkowski, a kibice nie zapomnieli również o Adamie Brenku. Na szczęście byli koszykarze nie zagrali przeciwko PGE Spójni meczów życia. Brenk zdobył cztery, a Czujkowski trzy punkty. Najlepszy z 19 "oczkami" był Michael Lewis II.
Goście zaczęli od prowadzenia 4:0, ale w kolejnych minutach nie mogli się przebić przez stargardzką obronę. Kolejne udane akcje i prowadzenie 14:6 tylko nakręciły publiczność. Gospodarze praktycznie przez cały czas kontrolowali mecz. Nie potrafili jednak utrzymać przewagi. W pierwszej połowie mieli osiem "oczek", a na przerwę schodzili tylko prowadząc 36:35.
Na początku czwartej kwarty po świetnym fragmencie było 62:52, ale MKS odpowiedział serią siedmiu punktów. Tomasz Śnieg zdobył pięć punktów, ale co najważniejsze wszystkie w końcówce. Po jego akcji 2+1 było 70:61. Tym razem już nic nie mogło odebrać zwycięstwa? Goście mieli jednak inne zdanie. Wykorzystali swoją szansę i po "trójce" Nicolasa Moore'a był remis 71:71.
Zanosiło się na drugą dogrywkę w tym sezonie. PGE Spójnia miała spore problemy w ataku, ale nie straciła już punktu, a dołożyła cztery. Rzuty wolne trafili Justin Gray i Kacper Młynarski. Do tego Gray efektownie zablokował Derricka Fennera. Początkowo były obawy, czy sędziowie ponownie nie dopatrzą się przewinienia, ale na szczęście tak nie było i kilkadziesiąt sekund później w hali OSiR zapanowało szaleństwo, jakiego dawno nie było.
MKS trafił tylko 32, a PGE Spójnia 45% prób z gry. Obie drużyny nie miały problemów na linii rzutów wolnych. Goście wykorzystali 22/25, a gospodarze 20/26. Paradoksalnie jednak ten pewny element mógł kosztować bardzo dużo, bo w końcówce po dwie próby zmarnowali Erick Neal i Jonas Zohore. Nadal znaczącej poprawy potrzeba w rzutach z dystansu. Biało-Bordowi trafili 5/18, ale ich rywale byli jeszcze gorsi (5/23). Na duży minus tylko 11 asyst i aż 18 strat przy 10 przeciwnika. Na plus natomiast zbiórki (43:35).
Double-double skompletował Jacobi Boykins. Do 17 punktów (5/7 z gry) dołożył 10 zbiórek. To on w drugiej połowie ożywił grę i poprawił skuteczność zespołu, trzykrotnie trafiając z dystansu. Kacper Młynarski zdobył 14 punktów, a z takim samym dorobkiem i dziewięcioma zbiórkami mecz skończył Zohore. Duńczyk może być jeszcze lepszy, ale w drugim kolejnym spotkaniu pokazał, jak ważną jest postacią stargardzkiego zespołu.
Dobrą zmianę dał też Piotr Niedźwiedzki. W 7,5 minuty uzyskał cztery punkty, trzy zbiórki i dwa bloki, a z centrem na parkiecie PGE Spójnia była lepsza od MKS-u o 11 punktów. Justin Gray miał dziewięć punktów, sześć zbiórek i dwa bloki. Erick Neal miał natomiast osiem punktów (6/8 z wolnych), sześć asyst i pięć strat.
PGE Spójnia Stargard - MKS Dąbrowa Górnicza 75:71 (18:14, 18:21, 23:17, 16:19)
PGE Spójnia: Jacobi Boykins 17, Kacper Młynarski 14, Jonas Zohore 14, Justin Gray 9, Erick Neal 8, Tomasz Śnieg 5, Piotr Niedźwiedzki 4, Jake O'Brien 2, Daniel Szymkiewicz 2, Szymon Szmit 0.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Sport
- PGE Spójnia - MKS: Kolejny horror i wielka radość w Stargardzie