Faworyt wypracował 17 punktów przewagi w znakomitej pierwszej połowie i po raz trzeci w historii zdobył Suzuki Puchar Polski. Enea Zastal BC Zielona Góra wygrał z PGE Spójnią Stargard 86:73. Nasi koszykarze otrzymali pamiątkową paterę i medale. Tryumfator oprócz trofeum zgarnął czek na 150 tys. zł.
Enea Zastal BC zaczął od prowadzenia 6:1, a cztery szybkie punkty zdobył Gabriel Lundberg. Błyskawicznie odpowiedzieli Baylee Steele oraz akcją 2+1 Mateusz Kostrzewski i był remis. Po trójce Raymonda Cowelsa III stargardzianie prowadzili nawet 12:9. W poprzednich dwóch ligowych meczach z wymagającym przeciwnikiem PGE Spójnia świetnie prezentowała się w pierwszej połowie i długo utrzymywała się na prowadzeniu.
Tym razem jednak było zupełnie inaczej. Najlepszy zespół w Polsce był skoncentrowany i szybko zabrał się do pracy. Choć trener Żan Tabak nie był ze wszystkiego zadowolony, to jego zespół miał serię 11:1, a po 10 minutach prowadził 24:16. Agresywna obrona ekipy z Zielonej Góry w tej kwarcie wymusiła aż osiem strat PGE Spójni. To sprawiało, że trudno było zachować płynność w grze i toczyć wyrównany pojedynek.
To była naprawdę trudna przeprawa, bo Enea Zastal bardzo poważnie potraktował ten mecz. Grał dokładnie w ataku i bardzo intensywnie w obronie przez cały czas wywierając presję. Znamy to dobrze, ale tylko z końcówek ligowych spotkań. W meczu o taką stawkę jednak nie mogło być mowy o żadnym rozluźnieniu i lekceważeniu niżej notowanego przeciwnika.
W drugiej kwarcie PGE Spójnia zbliżyła się na cztery punkty (31:27), bo dwie trójki trafił Filip Matczak i dwa oczka dołożył Mateusz Kostrzewski. Odpowiedź była mocna, choć trener Tabak już tradycyjnie rotował tylko ósemką koszykarzy. Kontuzjowanego w półfinale Cecila Williamsa zastąpił Blake Reynolds.
Po 20 minutach było 48:31 i nic nie wskazywało, że druga połowa może być jeszcze zacięta. Stargardzianie mieli bardzo duże problemy w ataku. Skuteczność w rzutach za trzy punkty nie wyglądała jeszcze źle (6/14 przy 6/11 Enea Zastalu), ale bliżej kosza było fatalnie (5/18). Do tego 14 strat przy ośmiu przeciwnika, który większość tych błędów wymusił i miał 12 przechwytów.
PGE Spójnia jednak rzuciła wyzwanie. Trzecią kwartę dobrze zaczął Baylee Steele. Podwajany był Geoffrey Groselle, a nawet z czystych pozycji za trzy punkty Enea Zastal nie trafiał. W ataku nadal nie było łatwo, ale trójka w ostatniej sekundzie akcji Jay’a Threatta, dobitka Omari Gudula i było już tylko 53:45. Wściekły Żan Tabak poprosił o czas.
Bardziej zbliżyć się nie udało. Było na to kilka szans na przykład w momencie, gdy Groselle niesportowo faulował Omariego Gudula. Wtedy zabrakło skuteczności, a w innych sytuacjach szczęścia. I tak wpadło kilka trudnych rzutów, ale to było za mało żeby wygrać.
Osiem punktów różnicy było jeszcze raz - nieco ponad trzy minuty przed końcem meczu. Wtedy trójkę trafił Jay Threatt. Odpowiedzią była niesamowita trójka Lundberga pomimo podwojenia. Duńczyk dołożył jeszcze jedną kapitalną trójkę na 83:71. To był symbol tego meczu i pożegnanie z polskimi parkietami dla rozgrywającego, który odchodzi do CSKA Moskwa, a na pożegnanie został MVP Suzuki Pucharu Polski. W finale na parkiecie spędził aż 38 minut. Zdobył 21 punktów. Miał też aż osiem przechwytów, sześć zbiórek i pięć asyst.
Pomimo niedzielnej porażki PGE Spójnia wraca do Stargardu z podniesionymi głowami i jednym z największych sukcesów w historii klubu. Finał nie ułożył się po myśli naszych koszykarzy, ale w drugiej połowie pokazali się z dobrej strony. Oby przełożyło się to na Energa Basket Ligę. Do rozegrania pozostało jeszcze sześć spotkań rundy zasadniczej. Powrót do gry o punkty 28 lutego, a PGE Spójnię czeka maraton, bo według aktualnego terminarza te mecze odbędą się w 18 dni.
PGE Spójnia trafiła 10/26 prób z dystansu, a Enea Zastal 12/28. Po drugiej części wyrównała się statystyka strat (21:19 na niekorzyść Biało-Bordowych). W PGE Spójni double-double miał Baylee Steele (16 punktów i 10 zbiórek). Raymond Cowels III dołożył 14 oczek, a Jay Threatt miał 13 punktów i siedem asyst. To nie był tak dobry mecz rozgrywającego, jak dwa wcześniejsze, ale miał zdecydowanie trudniejsze zadanie.
Enea Zastal BC Zielona Góra - PGE Spójnia Stargard 86:73 (24:16, 24:15, 16:20, 22:22)
Enea Zastal BC: Gabriel Lundberg 21, Rolands Freimanis 20, Geoffrey Groselle 15, Kris Richard 15, Łukasz Koszarek 7, Janis Berzins 6, Blake Reynolds 2, Filip Put 0.
PGE Spójnia: Baylee Steele 16, Raymond Cowels III 14, Jay Threatt 13, Nick Faust 9, Mateusz Kostrzewski 8, Filip Matczak 6, Omari Gudul 5, Kacper Młynarski 2, Francis Han 0.
Enea Zastal BC zaczął od prowadzenia 6:1, a cztery szybkie punkty zdobył Gabriel Lundberg. Błyskawicznie odpowiedzieli Baylee Steele oraz akcją 2+1 Mateusz Kostrzewski i był remis. Po trójce Raymonda Cowelsa III stargardzianie prowadzili nawet 12:9. W poprzednich dwóch ligowych meczach z wymagającym przeciwnikiem PGE Spójnia świetnie prezentowała się w pierwszej połowie i długo utrzymywała się na prowadzeniu.
Tym razem jednak było zupełnie inaczej. Najlepszy zespół w Polsce był skoncentrowany i szybko zabrał się do pracy. Choć trener Żan Tabak nie był ze wszystkiego zadowolony, to jego zespół miał serię 11:1, a po 10 minutach prowadził 24:16. Agresywna obrona ekipy z Zielonej Góry w tej kwarcie wymusiła aż osiem strat PGE Spójni. To sprawiało, że trudno było zachować płynność w grze i toczyć wyrównany pojedynek.
To była naprawdę trudna przeprawa, bo Enea Zastal bardzo poważnie potraktował ten mecz. Grał dokładnie w ataku i bardzo intensywnie w obronie przez cały czas wywierając presję. Znamy to dobrze, ale tylko z końcówek ligowych spotkań. W meczu o taką stawkę jednak nie mogło być mowy o żadnym rozluźnieniu i lekceważeniu niżej notowanego przeciwnika.
W drugiej kwarcie PGE Spójnia zbliżyła się na cztery punkty (31:27), bo dwie trójki trafił Filip Matczak i dwa oczka dołożył Mateusz Kostrzewski. Odpowiedź była mocna, choć trener Tabak już tradycyjnie rotował tylko ósemką koszykarzy. Kontuzjowanego w półfinale Cecila Williamsa zastąpił Blake Reynolds.
Po 20 minutach było 48:31 i nic nie wskazywało, że druga połowa może być jeszcze zacięta. Stargardzianie mieli bardzo duże problemy w ataku. Skuteczność w rzutach za trzy punkty nie wyglądała jeszcze źle (6/14 przy 6/11 Enea Zastalu), ale bliżej kosza było fatalnie (5/18). Do tego 14 strat przy ośmiu przeciwnika, który większość tych błędów wymusił i miał 12 przechwytów.
PGE Spójnia jednak rzuciła wyzwanie. Trzecią kwartę dobrze zaczął Baylee Steele. Podwajany był Geoffrey Groselle, a nawet z czystych pozycji za trzy punkty Enea Zastal nie trafiał. W ataku nadal nie było łatwo, ale trójka w ostatniej sekundzie akcji Jay’a Threatta, dobitka Omari Gudula i było już tylko 53:45. Wściekły Żan Tabak poprosił o czas.
Bardziej zbliżyć się nie udało. Było na to kilka szans na przykład w momencie, gdy Groselle niesportowo faulował Omariego Gudula. Wtedy zabrakło skuteczności, a w innych sytuacjach szczęścia. I tak wpadło kilka trudnych rzutów, ale to było za mało żeby wygrać.
Osiem punktów różnicy było jeszcze raz - nieco ponad trzy minuty przed końcem meczu. Wtedy trójkę trafił Jay Threatt. Odpowiedzią była niesamowita trójka Lundberga pomimo podwojenia. Duńczyk dołożył jeszcze jedną kapitalną trójkę na 83:71. To był symbol tego meczu i pożegnanie z polskimi parkietami dla rozgrywającego, który odchodzi do CSKA Moskwa, a na pożegnanie został MVP Suzuki Pucharu Polski. W finale na parkiecie spędził aż 38 minut. Zdobył 21 punktów. Miał też aż osiem przechwytów, sześć zbiórek i pięć asyst.
Pomimo niedzielnej porażki PGE Spójnia wraca do Stargardu z podniesionymi głowami i jednym z największych sukcesów w historii klubu. Finał nie ułożył się po myśli naszych koszykarzy, ale w drugiej połowie pokazali się z dobrej strony. Oby przełożyło się to na Energa Basket Ligę. Do rozegrania pozostało jeszcze sześć spotkań rundy zasadniczej. Powrót do gry o punkty 28 lutego, a PGE Spójnię czeka maraton, bo według aktualnego terminarza te mecze odbędą się w 18 dni.
PGE Spójnia trafiła 10/26 prób z dystansu, a Enea Zastal 12/28. Po drugiej części wyrównała się statystyka strat (21:19 na niekorzyść Biało-Bordowych). W PGE Spójni double-double miał Baylee Steele (16 punktów i 10 zbiórek). Raymond Cowels III dołożył 14 oczek, a Jay Threatt miał 13 punktów i siedem asyst. To nie był tak dobry mecz rozgrywającego, jak dwa wcześniejsze, ale miał zdecydowanie trudniejsze zadanie.
Enea Zastal BC Zielona Góra - PGE Spójnia Stargard 86:73 (24:16, 24:15, 16:20, 22:22)
Enea Zastal BC: Gabriel Lundberg 21, Rolands Freimanis 20, Geoffrey Groselle 15, Kris Richard 15, Łukasz Koszarek 7, Janis Berzins 6, Blake Reynolds 2, Filip Put 0.
PGE Spójnia: Baylee Steele 16, Raymond Cowels III 14, Jay Threatt 13, Nick Faust 9, Mateusz Kostrzewski 8, Filip Matczak 6, Omari Gudul 5, Kacper Młynarski 2, Francis Han 0.
Materiał sponsorowany