Środowy mecz 18. kolejki Energa Basket Ligi skomentowali trener i kapitan PGE Spójni Stargard.
- Przede wszystkim gratulacje dla zespołu Śląska za wygraną. Emocjonujący mecz do samego końca. Mecz walki. Myślę, że mieliśmy lepsze i słabsze momenty. Na końcu popełniliśmy kilka ważnych błędów i niestety to nie my cieszymy się ze zwycięstwa - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Maciej Raczyński.
Wróciły demony z początku sezonu. Tym razem jednak PGE Spójnia podobnie, jak w ostatnich spotkaniach przez większość meczu prezentowała się bardzo dobrze. We Wrocławiu prowadziła nawet 67:55. Jeszcze w ostatniej minucie miała sześć punktów przewagi (83:77). WKS Śląsk doprowadził do dogrywki, a po 45 minutach rywalizacji wygrał 95:94.
- Gratulacje dla Śląska. Mieliśmy swoje olbrzymie szanse. Straszne błędy w końcówce. Nie wiem, czy to już zmęczenie, czy myśl o tym, że wyrwiemy to zwycięstwo spokojnie. Taka jest koszykówka. W dogrywce też byliśmy już +2 na minutę do końca - przypomniał Tomasz Śnieg.
Kapitan PGE Spójni nawiązał też do pierwszego meczu, który we wrześniu odbył się w Stargardzie. Wtedy WKS roztrwonił 20 punktów przewagi. Finał był jednak bardzo podobny. Rywale wygrali 74:73. Wtedy punkty na zwycięstwo zdobył Garrett Nevels, a w ostatniej akcji Ivan Ramljak zablokował Omariego Gudula. Teraz nie było kontuzjowanych Ramljaka i Nevelsa, ale bohaterami zostali Kyle Gibson i Szymon Tomczak.
- Drugi raz przegrywamy w tym sezonie ze Śląskiem jednym punktem. To jest bardzo bolesne. Tym bardziej przed świętami, gdzie graliśmy naprawdę dobrze okrojoną rotacją. Ciężko cokolwiek po takim meczu mówić. Gratulacje dla Śląska. Wesołych świąt dla wszystkich - zakończył Tomasz Śnieg.
- Przede wszystkim gratulacje dla zespołu Śląska za wygraną. Emocjonujący mecz do samego końca. Mecz walki. Myślę, że mieliśmy lepsze i słabsze momenty. Na końcu popełniliśmy kilka ważnych błędów i niestety to nie my cieszymy się ze zwycięstwa - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Maciej Raczyński.
Wróciły demony z początku sezonu. Tym razem jednak PGE Spójnia podobnie, jak w ostatnich spotkaniach przez większość meczu prezentowała się bardzo dobrze. We Wrocławiu prowadziła nawet 67:55. Jeszcze w ostatniej minucie miała sześć punktów przewagi (83:77). WKS Śląsk doprowadził do dogrywki, a po 45 minutach rywalizacji wygrał 95:94.
- Gratulacje dla Śląska. Mieliśmy swoje olbrzymie szanse. Straszne błędy w końcówce. Nie wiem, czy to już zmęczenie, czy myśl o tym, że wyrwiemy to zwycięstwo spokojnie. Taka jest koszykówka. W dogrywce też byliśmy już +2 na minutę do końca - przypomniał Tomasz Śnieg.
Kapitan PGE Spójni nawiązał też do pierwszego meczu, który we wrześniu odbył się w Stargardzie. Wtedy WKS roztrwonił 20 punktów przewagi. Finał był jednak bardzo podobny. Rywale wygrali 74:73. Wtedy punkty na zwycięstwo zdobył Garrett Nevels, a w ostatniej akcji Ivan Ramljak zablokował Omariego Gudula. Teraz nie było kontuzjowanych Ramljaka i Nevelsa, ale bohaterami zostali Kyle Gibson i Szymon Tomczak.
- Drugi raz przegrywamy w tym sezonie ze Śląskiem jednym punktem. To jest bardzo bolesne. Tym bardziej przed świętami, gdzie graliśmy naprawdę dobrze okrojoną rotacją. Ciężko cokolwiek po takim meczu mówić. Gratulacje dla Śląska. Wesołych świąt dla wszystkich - zakończył Tomasz Śnieg.
Materiał sponsorowany