Nikt nie zakładał, że już w marcu będzie można podsumowywać koszykarski sezon. Sytuacja epidemiczna sprawiła jednak, że wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. W środę 11 marca odbył się ostatni mecz, który rozpoczął i jednocześnie zakończył 23. kolejkę. W ligowym terminarzu nie ma już następnych planowanych wcześniej spotkań. PGE Spójnia Stargard nie rozegrała, zatem ośmiu planowanych pojedynków w rundzie zasadniczej.
Osiem drużyn miało kończyć sezon 19 kwietnia, a pozostali walczyliby również w maju, a nawet w czerwcu. Tymczasem już 17 marca poznaliśmy ostateczną klasyfikację. Stargardzianie zajęli dziewiąte miejsce. Byli blisko realizacji przedsezonowego celu, bo liczyli na lokatę w ósemce. I tak jednak w porównaniu z poprzednim sezonem poprawili się o cztery pozycje.
PGE Spójnia wygrała 10 z 22 spotkań. Sezon zaczął się od porażki z Asseco Arką Gdynia (65:76). Zakończenie również nie było udane - przegrane mecze ze Śląskiem Wrocław (65:85) i Startem Lublin (71:83). Oczywiście w niedzielę 8 marca nikt nie zakładał, że będzie to pożegnanie z zespołem. Nawet ci, którym udało się wejść na spotkanie rozgrywane bez kibiców.
Nie był to udany mecz, ale rewelacyjny Start ostatecznie został wicemistrzem Polski. Ekipa prowadzona przez trenera Davida Dedka osiągnęła znakomity wynik i jest największym wygranym skróconego sezonu. Oczywiście klasyfikację w takich okolicznościach odbiera się inaczej, ale czy PGE Spójnia mogła być wyżej? Dwie kwestie powodują, że można tak sądzić. Przede wszystkim szkoda dwóch ostatnich spotkań rozgrywanych po trzytygodniowej przerwie. Wcześniej zespół miał dobrą serię i po 20 kolejkach był na ósmej pozycji.
Osobną sprawą jest sama klasyfikacja. Prezes PLK i PZKosz, Radosław Piesiewicz wyjaśnił, że opierano się na przepisach, według których o miejscach na koniec sezonu decydują punkty i bezpośrednie mecze. W takiej sytuacji PGE Spójnia miała szansę na duży (ale niesprawiedliwy) awans w ostatniej chwili. Nasi koszykarze byli już w Ostrowie Wielkopolskim. Gdyby ich mecz jednak się odbył, jak pierwotnie planowano, a rozgrywki zawieszono od 13 marca stawką byłoby nawet szóste miejsce. To dałoby zwycięstwo w pojedynku z BM Slam Stalą. Oczywiście zadanie byłoby trudne, ale do wykonania.
Oceniając jednak całościowo dziewiąta lokata to odzwierciedlenie tego, co zespół prezentował przez cały sezon. PGE Spójnia nie miała większych problemów z rywalami, których ostatecznie wyprzedziła. Przegrała jedynie wyjazdowy pojedynek z Eneą Astorią Bydgoszcz (82:90). Nie jest to jednak wielka wpadka. Beniaminek odniósł również 10 zwycięstw, ale zdobył o punkt mniej, bo nie zdążył rozegrać zaległego spotkania z Polskim Cukrem Toruń.
Zdecydowanie zabrakło niespodzianek. Z czołowej ósemki drużyna prowadzona przez trenera Jacka Winnickiego wygrała u siebie tylko z Treflem Sopot (78:69) i na wyjeździe z Asseco Arką Gdynia (97:82). To było nie najwyższe, ale najbardziej wartościowe zwycięstwo. Stargardzianie już drugi rok z rzędu mają remisowy bilans z ekipą prowadzoną przez Przemysława Frasunkiewicza, ale w małych punktach ponownie byli lepsi.
Na koniec tej części trzeba odnotować, że najwyższe zwycięstwo PGE Spójnia odniosła w domowym meczu z Polpharmą Starogard Gdański (92:71). Najwyższej porażki doznała we Włocławku (84:110). Pojedynek z Anwilem nie był jednak najgorszym w sezonie, a przez większość spotkania gra zespołu z tak mocnym rywalem mogła się podobać. Bardziej rozczarowały dwie porażki ze Śląskiem i przegrane 68:74 derby z Kingiem Szczecin. Niestety do rewanżu planowanego na 19 kwietnia już nie dojdzie. W kolejnych częściach podsumujemy indywidualne osiągnięcia koszykarzy.
Osiem drużyn miało kończyć sezon 19 kwietnia, a pozostali walczyliby również w maju, a nawet w czerwcu. Tymczasem już 17 marca poznaliśmy ostateczną klasyfikację. Stargardzianie zajęli dziewiąte miejsce. Byli blisko realizacji przedsezonowego celu, bo liczyli na lokatę w ósemce. I tak jednak w porównaniu z poprzednim sezonem poprawili się o cztery pozycje.
PGE Spójnia wygrała 10 z 22 spotkań. Sezon zaczął się od porażki z Asseco Arką Gdynia (65:76). Zakończenie również nie było udane - przegrane mecze ze Śląskiem Wrocław (65:85) i Startem Lublin (71:83). Oczywiście w niedzielę 8 marca nikt nie zakładał, że będzie to pożegnanie z zespołem. Nawet ci, którym udało się wejść na spotkanie rozgrywane bez kibiców.
Nie był to udany mecz, ale rewelacyjny Start ostatecznie został wicemistrzem Polski. Ekipa prowadzona przez trenera Davida Dedka osiągnęła znakomity wynik i jest największym wygranym skróconego sezonu. Oczywiście klasyfikację w takich okolicznościach odbiera się inaczej, ale czy PGE Spójnia mogła być wyżej? Dwie kwestie powodują, że można tak sądzić. Przede wszystkim szkoda dwóch ostatnich spotkań rozgrywanych po trzytygodniowej przerwie. Wcześniej zespół miał dobrą serię i po 20 kolejkach był na ósmej pozycji.
Osobną sprawą jest sama klasyfikacja. Prezes PLK i PZKosz, Radosław Piesiewicz wyjaśnił, że opierano się na przepisach, według których o miejscach na koniec sezonu decydują punkty i bezpośrednie mecze. W takiej sytuacji PGE Spójnia miała szansę na duży (ale niesprawiedliwy) awans w ostatniej chwili. Nasi koszykarze byli już w Ostrowie Wielkopolskim. Gdyby ich mecz jednak się odbył, jak pierwotnie planowano, a rozgrywki zawieszono od 13 marca stawką byłoby nawet szóste miejsce. To dałoby zwycięstwo w pojedynku z BM Slam Stalą. Oczywiście zadanie byłoby trudne, ale do wykonania.
Oceniając jednak całościowo dziewiąta lokata to odzwierciedlenie tego, co zespół prezentował przez cały sezon. PGE Spójnia nie miała większych problemów z rywalami, których ostatecznie wyprzedziła. Przegrała jedynie wyjazdowy pojedynek z Eneą Astorią Bydgoszcz (82:90). Nie jest to jednak wielka wpadka. Beniaminek odniósł również 10 zwycięstw, ale zdobył o punkt mniej, bo nie zdążył rozegrać zaległego spotkania z Polskim Cukrem Toruń.
Zdecydowanie zabrakło niespodzianek. Z czołowej ósemki drużyna prowadzona przez trenera Jacka Winnickiego wygrała u siebie tylko z Treflem Sopot (78:69) i na wyjeździe z Asseco Arką Gdynia (97:82). To było nie najwyższe, ale najbardziej wartościowe zwycięstwo. Stargardzianie już drugi rok z rzędu mają remisowy bilans z ekipą prowadzoną przez Przemysława Frasunkiewicza, ale w małych punktach ponownie byli lepsi.
Na koniec tej części trzeba odnotować, że najwyższe zwycięstwo PGE Spójnia odniosła w domowym meczu z Polpharmą Starogard Gdański (92:71). Najwyższej porażki doznała we Włocławku (84:110). Pojedynek z Anwilem nie był jednak najgorszym w sezonie, a przez większość spotkania gra zespołu z tak mocnym rywalem mogła się podobać. Bardziej rozczarowały dwie porażki ze Śląskiem i przegrane 68:74 derby z Kingiem Szczecin. Niestety do rewanżu planowanego na 19 kwietnia już nie dojdzie. W kolejnych częściach podsumujemy indywidualne osiągnięcia koszykarzy.
Materiał sponsorowany