W sobotnim spotkaniu PGE Spójni Stargard z Legią Warszawa było wiele fragmentów trudnych do oglądania. Goście popełnili aż 22 straty. Nasi koszykarze długo w tym elemencie wyglądali nieźle, ale trzy fatalne błędy zrobili akurat w końcówce. To sprawiło, że rywale odrobili 12 punktów i mogli nawet wygrać.
- Jako tak doświadczona drużyna nie możemy pozwalać na taką nerwówkę w końcówce meczu. To Legia była w opałach i musiała gonić. My powinniśmy grać mądrze. Chcieliśmy żeby ten mecz sam się skończył, a w dzisiejszej koszykówce tak nie można grać. Mamy nauczkę na przyszłość, ale najważniejszą informacją jest, że wygraliśmy spotkanie. Teraz odpoczywamy i do Bydgoszczy jedziemy po zwycięstwo - powiedział Tomasz Śnieg.
Taka porażka byłaby dużym ciosem. Stargardzianie mogli przegrać mecz, który mieli już praktycznie w garści. Do tego było to ważne spotkanie z perspektywy tabeli. Drużyny walczące o play-offy punktują i Biało-Bordowi musieli zrobić to samo.
- Najważniejsze jest zwycięstwo. Wiedzieliśmy, jaka była waga tego meczu. Dwie drużyny aspirujące w tym sezonie do gry o play-off. Różnie to na razie bywa z grą, ale sezon jest długi także na pewno w perspektywie kilku meczów to zwycięstwo będzie bardzo cenne - analizował rozgrywający PGE Spójni.
To on został bohaterem decydującej akcji. Dwie sekundy przed końcem trafił spod kosza na 71:69. Legia miała mało czasu i nie zdołała już odpowiedzieć. Czy tak właśnie miała wyglądać ostatnia akcja? - Tak się ułożyła, bo to nie było po przerwie. Zebraliśmy piłkę. Mogliśmy w zasadzie grać do końca. Zobaczyłem, że przede mną jest Michał Michalak. Wyczekałem do końca. Zagrałem parę zwodów, udało się go minąć i skończyć. Cieszę się, że skończyliśmy to po czterech kwartach, a nie doprowadziliśmy do nerwowej dogrywki, bo tam mogłyby się dziać różne rzeczy. Dwa punkty zostały w Stargardzie i to jest najważniejsze - podsumował Tomasz Śnieg, który zdobył 12 punktów.
- Jako tak doświadczona drużyna nie możemy pozwalać na taką nerwówkę w końcówce meczu. To Legia była w opałach i musiała gonić. My powinniśmy grać mądrze. Chcieliśmy żeby ten mecz sam się skończył, a w dzisiejszej koszykówce tak nie można grać. Mamy nauczkę na przyszłość, ale najważniejszą informacją jest, że wygraliśmy spotkanie. Teraz odpoczywamy i do Bydgoszczy jedziemy po zwycięstwo - powiedział Tomasz Śnieg.
Taka porażka byłaby dużym ciosem. Stargardzianie mogli przegrać mecz, który mieli już praktycznie w garści. Do tego było to ważne spotkanie z perspektywy tabeli. Drużyny walczące o play-offy punktują i Biało-Bordowi musieli zrobić to samo.
- Najważniejsze jest zwycięstwo. Wiedzieliśmy, jaka była waga tego meczu. Dwie drużyny aspirujące w tym sezonie do gry o play-off. Różnie to na razie bywa z grą, ale sezon jest długi także na pewno w perspektywie kilku meczów to zwycięstwo będzie bardzo cenne - analizował rozgrywający PGE Spójni.
To on został bohaterem decydującej akcji. Dwie sekundy przed końcem trafił spod kosza na 71:69. Legia miała mało czasu i nie zdołała już odpowiedzieć. Czy tak właśnie miała wyglądać ostatnia akcja? - Tak się ułożyła, bo to nie było po przerwie. Zebraliśmy piłkę. Mogliśmy w zasadzie grać do końca. Zobaczyłem, że przede mną jest Michał Michalak. Wyczekałem do końca. Zagrałem parę zwodów, udało się go minąć i skończyć. Cieszę się, że skończyliśmy to po czterech kwartach, a nie doprowadziliśmy do nerwowej dogrywki, bo tam mogłyby się dziać różne rzeczy. Dwa punkty zostały w Stargardzie i to jest najważniejsze - podsumował Tomasz Śnieg, który zdobył 12 punktów.
Materiał sponsorowany