Ostatnie dwa mecze naszej drużyny to porażki - 2:3 z Elaną Toruń i 1:3 z Widzewem Łódź. - Szkoda, że porażka, ale i tak osiągnęliśmy to, czego nie oczekiwaliśmy przed sezonem. Nie przynieśliśmy wstydu. Mamy 29 punktów. Będziemy się przygotowywali do rundy wiosennej. Nie wiadomo, czy ktoś od nas nie odejdzie, bo podobno jest zainteresowanie zawodnikami - ocenił trener Adam Topolski.
Sobotni pojedynek stargardzianie rozpoczęli z animuszem. Nie otworzyli jednak wyniku, a cierpliwy Widzew wykorzystał błędy Błękitnych. - Daliśmy sobie strzelić dwie bramki po młodzieńczych błędach. Nie wolno się dać tak ograć na poziomie drugoligowym. Czekamy na to żeby zrobić pewne korekty w przerwie, a Sitkowski daje się ograć i też Wojtek niepotrzebnie wystawia nogę. To dało nam mało szans żebyśmy przynajmniej ambicją dorównali Widzewowi i stworzyli jakieś emocje - powiedział szkoleniowiec Błękitnych.
Nadzieja na korzystny rezultat jednak wróciła po trafieniu Jakuba Ostrowskiego. - Zrobiliśmy dwie zmiany w przerwie, które poskutkowały tym, że stwarzaliśmy szanse po rzutach rożnych. Widzew był zadowolony z prowadzenia 2:0. Zdobyliśmy bramkę na 1:2 i dążyliśmy do remisu. Zmieniliśmy defensywnego pomocnika na napastnika żeby jeszcze więcej niepokoju zrobić - przyznał doświadczony trener.
Różnicę zrobił Marcin Robak. Napastnik dał Widzewowi dwa gole, a jego znakomity strzał przesądził o trzech punktach dla gości. - Wiadomo, jakim Robak jest zawodnikiem. Trzeba go kryć z przodu i z tyłu. Przyjął, obrócił się i młody obrońca Sadowski dał się wymanewrować. Strzał życia na 3:1 i emocje dla kibiców się skończyły. Staraliśmy się jeszcze zdobyć jakąś bramkę, ale trzeba powiedzieć, że mogliśmy najwyżej dorównać ambicją i wolą walki. Widzew jest na fali, co pokazał. Cieszę się, że fragmentami dorównywaliśmy i stworzyliśmy widowisko, które trzymało w napięciu - analizował Adam Topolski.
Zwycięstwo skomentował trener Widzewa. - Wygraliśmy z zespołem, który rzadko przegrywa u siebie. Potrafił sprawić niejedną niespodziankę na przestrzeni lat. Ten teren jest bardzo trudny. Cieszę się, że podtrzymaliśmy dobrą passę. Zespół na koniec roku jest w dobrej dyspozycji. Myślę, że byliśmy dojrzalszym zespołem z przebiegu całego meczu. Początek nie był najlepszy. Trochę nam zajęła adaptacja do warunków. Potem z każdą minutą wyglądało to coraz lepiej. Fragment spotkania, w którym Błękitni strzelili bramkę kontaktową doświadczonej drużynie nie powinien się zdarzyć. Mieliśmy trochę nerwów. Marcin Robak indywidualną akcją pięknym strzałem zamknął ten mecz - podsumował Marcin Kaczmarek.
Sobotni pojedynek stargardzianie rozpoczęli z animuszem. Nie otworzyli jednak wyniku, a cierpliwy Widzew wykorzystał błędy Błękitnych. - Daliśmy sobie strzelić dwie bramki po młodzieńczych błędach. Nie wolno się dać tak ograć na poziomie drugoligowym. Czekamy na to żeby zrobić pewne korekty w przerwie, a Sitkowski daje się ograć i też Wojtek niepotrzebnie wystawia nogę. To dało nam mało szans żebyśmy przynajmniej ambicją dorównali Widzewowi i stworzyli jakieś emocje - powiedział szkoleniowiec Błękitnych.
Nadzieja na korzystny rezultat jednak wróciła po trafieniu Jakuba Ostrowskiego. - Zrobiliśmy dwie zmiany w przerwie, które poskutkowały tym, że stwarzaliśmy szanse po rzutach rożnych. Widzew był zadowolony z prowadzenia 2:0. Zdobyliśmy bramkę na 1:2 i dążyliśmy do remisu. Zmieniliśmy defensywnego pomocnika na napastnika żeby jeszcze więcej niepokoju zrobić - przyznał doświadczony trener.
Różnicę zrobił Marcin Robak. Napastnik dał Widzewowi dwa gole, a jego znakomity strzał przesądził o trzech punktach dla gości. - Wiadomo, jakim Robak jest zawodnikiem. Trzeba go kryć z przodu i z tyłu. Przyjął, obrócił się i młody obrońca Sadowski dał się wymanewrować. Strzał życia na 3:1 i emocje dla kibiców się skończyły. Staraliśmy się jeszcze zdobyć jakąś bramkę, ale trzeba powiedzieć, że mogliśmy najwyżej dorównać ambicją i wolą walki. Widzew jest na fali, co pokazał. Cieszę się, że fragmentami dorównywaliśmy i stworzyliśmy widowisko, które trzymało w napięciu - analizował Adam Topolski.
Zwycięstwo skomentował trener Widzewa. - Wygraliśmy z zespołem, który rzadko przegrywa u siebie. Potrafił sprawić niejedną niespodziankę na przestrzeni lat. Ten teren jest bardzo trudny. Cieszę się, że podtrzymaliśmy dobrą passę. Zespół na koniec roku jest w dobrej dyspozycji. Myślę, że byliśmy dojrzalszym zespołem z przebiegu całego meczu. Początek nie był najlepszy. Trochę nam zajęła adaptacja do warunków. Potem z każdą minutą wyglądało to coraz lepiej. Fragment spotkania, w którym Błękitni strzelili bramkę kontaktową doświadczonej drużynie nie powinien się zdarzyć. Mieliśmy trochę nerwów. Marcin Robak indywidualną akcją pięknym strzałem zamknął ten mecz - podsumował Marcin Kaczmarek.
Materiał sponsorowany