Materiał sponsorowany
Po dwóch dobrych meczach apetyty były duże, ale koszykarze Spójni Stargard nie nawiązali wyrównanej walki z TBV Startem Lublin.
Goście od końcówki pierwszej kwarty kontrolowali sytuację. Kilka razy odskakiwali na około 20 punktów. W ostatnich sekundach stargardzianie poprawili trochę rezultat ulegając ostatecznie 75:87. - Wynik w sumie nie odzwierciedla przebiegu spotkania. Zespół z Lublina cały czas kontrolował mecz. Mieliśmy momenty takiego zrywu, agresji. Tego brakowało. Musimy tak przez cały mecz grać, jeżeli chcemy stawiać opór tak dobrym zespołom - potwierdził te obserwacje trener Krzysztof Koziorowicz.
Spójnia zagrała zdecydowanie słabiej niż kilka dni wcześniej w Starogardzie Gdańskim. Szkoleniowiec szukał optymalnego ustawienia. Na parkiet wpuścił aż 11 koszykarzy, ale właściwie do końca drużyna nie złapała dobrego rytmu. - Każdy mecz jest inny. Na pewno chciałoby się żeby taka skuteczność była, jak w meczu w Starogardzie. Tutaj w pewnym momencie trzymałem siedem, osiem minut podstawową piątkę. Mimo wszystko zmuszony zostałem do tego żeby rotować częściej, bo wynik uciekał i to jest naturalne - tłumaczył swoje decyzje Krzysztof Koziorowicz.
Beniaminkowi Energa Basket Ligi na pewno brakuje stabilności, bo praktycznie w każdym spotkaniu skład jest inny. Wpływ na to mają kontuzje, ale i kolejne transfery. Najnowszym nabytkiem jest Rod Camphor. - Wcześniej już szukaliśmy gracza na obwodowe pozycje. Stąd znalazł się Rod. Grał prawie 16 minut. Musi się szybko wkomponować w zespół żeby nam w przyszłości pomóc - zaznaczył trener Spójni.
Czy Camphor i Anthony Hickey będą grali wspólnie w jednym ustawieniu? - Jest taka opcja właśnie żeby grali razem natomiast potrzeba jak zwykle czasu. Myślę, że spokojnie się wkomponują i obwód będzie spełniał swoją rolę należycie - zapewnił Krzysztof Koziorowicz.
Czwartkowy pojedynek ocenili także rywale. - Zespół ze Stargardu zagrał bardzo szybko i twardo. Było nam bardzo ciężko kreować otwarte pozycje. Różnica tego nie pokazuje, ale mieliśmy trudny mecz. Znowu graliśmy znacznie szybciej niż do tej pory. Mieliśmy też dosyć dobrą skuteczność z dystansu natomiast przeciwnik nie znalazł dnia rzutowego. To są dwie rzeczy, które zadecydowały o zwycięstwie. Atmosfera jest tutaj fantastyczna. Cieszę się, że mogliśmy tutaj grać. Gratulację dla naszego zespołu za grę, którą pokazaliśmy - powiedział trener David Dedek.
- Na taką atmosferę się przygotowywaliśmy. Mają wspaniałych fanów. W pierwszej kwarcie udało nam się zatrzymać lidera Spójni, Anthony’ego Hickey’a. On rozkręcił się przed przerwą. Musimy nad tym pracować żeby lepiej bronić pick&rolle i rozgrywających rzucających za trzy punkty. Trener świetnie przygotował nas fizycznie. Wiedzieliśmy, że za kilka dni mamy następny mecz z Anwilem, ale nie chcieliśmy o tym myśleć. Jestem dumny z mojego zespołu, który odniósł wielkie zwycięstwo - dodał rozgrywający TBV Startu Lublin, James Washington.
Goście od końcówki pierwszej kwarty kontrolowali sytuację. Kilka razy odskakiwali na około 20 punktów. W ostatnich sekundach stargardzianie poprawili trochę rezultat ulegając ostatecznie 75:87. - Wynik w sumie nie odzwierciedla przebiegu spotkania. Zespół z Lublina cały czas kontrolował mecz. Mieliśmy momenty takiego zrywu, agresji. Tego brakowało. Musimy tak przez cały mecz grać, jeżeli chcemy stawiać opór tak dobrym zespołom - potwierdził te obserwacje trener Krzysztof Koziorowicz.
Spójnia zagrała zdecydowanie słabiej niż kilka dni wcześniej w Starogardzie Gdańskim. Szkoleniowiec szukał optymalnego ustawienia. Na parkiet wpuścił aż 11 koszykarzy, ale właściwie do końca drużyna nie złapała dobrego rytmu. - Każdy mecz jest inny. Na pewno chciałoby się żeby taka skuteczność była, jak w meczu w Starogardzie. Tutaj w pewnym momencie trzymałem siedem, osiem minut podstawową piątkę. Mimo wszystko zmuszony zostałem do tego żeby rotować częściej, bo wynik uciekał i to jest naturalne - tłumaczył swoje decyzje Krzysztof Koziorowicz.
Beniaminkowi Energa Basket Ligi na pewno brakuje stabilności, bo praktycznie w każdym spotkaniu skład jest inny. Wpływ na to mają kontuzje, ale i kolejne transfery. Najnowszym nabytkiem jest Rod Camphor. - Wcześniej już szukaliśmy gracza na obwodowe pozycje. Stąd znalazł się Rod. Grał prawie 16 minut. Musi się szybko wkomponować w zespół żeby nam w przyszłości pomóc - zaznaczył trener Spójni.
Czy Camphor i Anthony Hickey będą grali wspólnie w jednym ustawieniu? - Jest taka opcja właśnie żeby grali razem natomiast potrzeba jak zwykle czasu. Myślę, że spokojnie się wkomponują i obwód będzie spełniał swoją rolę należycie - zapewnił Krzysztof Koziorowicz.
Czwartkowy pojedynek ocenili także rywale. - Zespół ze Stargardu zagrał bardzo szybko i twardo. Było nam bardzo ciężko kreować otwarte pozycje. Różnica tego nie pokazuje, ale mieliśmy trudny mecz. Znowu graliśmy znacznie szybciej niż do tej pory. Mieliśmy też dosyć dobrą skuteczność z dystansu natomiast przeciwnik nie znalazł dnia rzutowego. To są dwie rzeczy, które zadecydowały o zwycięstwie. Atmosfera jest tutaj fantastyczna. Cieszę się, że mogliśmy tutaj grać. Gratulację dla naszego zespołu za grę, którą pokazaliśmy - powiedział trener David Dedek.
- Na taką atmosferę się przygotowywaliśmy. Mają wspaniałych fanów. W pierwszej kwarcie udało nam się zatrzymać lidera Spójni, Anthony’ego Hickey’a. On rozkręcił się przed przerwą. Musimy nad tym pracować żeby lepiej bronić pick&rolle i rozgrywających rzucających za trzy punkty. Trener świetnie przygotował nas fizycznie. Wiedzieliśmy, że za kilka dni mamy następny mecz z Anwilem, ale nie chcieliśmy o tym myśleć. Jestem dumny z mojego zespołu, który odniósł wielkie zwycięstwo - dodał rozgrywający TBV Startu Lublin, James Washington.