Ponad 4,6 mld zaległych długów pozakredytowych mają młode osoby (18-34 lata). Co ósmy młody człowiek (18-24 lata) posiadający kredyt nie radzi sobie z jego spłatą. Co zrobić, aby nie wpaść w „spiralę zadłużenia”?

Analiza sytuacji finansowej młodych nie napawa optymizmem. Młodzi Polacy mają problem ze spłatą pożyczek i kredytów, nie płacą rachunków za telefon, gromadzą zaległości za alimenty, czynsz i jazdę na gapę. Średnia zaległość osób, które nie ukończyły 35 lat, wynosi ponad 8 tys. zł, przy czym wśród 18-24 latków jest to jeszcze 3 tys. zł, a wśród 25-34 latków już prawie 9, 5 tys. zł – wynika z badań „Życie finansowe młodych Polaków” Stowarzyszenia Program Wsparcia Zadłużonych i BIG InfoMonitor.

„Zaległości młodych osób, są często wynikiem przeszacowania własnych możliwości finansowych, co prowadzi do spirali zadłużania. Zaczyna się od pomysłu, że tym razem wydam więcej na rozrywki, a opłacenie rachunku za telefon przełożę na następny miesiąc, nie mając świadomości, że za zaległe faktury na łączną kwotę co najmniej 200 zł można już trafić do rejestru dłużników. A taki wpis blokuje w bankach, ale nie tylko finansowanie na przyszłość czy też zakup niektórych usług” – zauważa Mariusz Hildebrand, wiceprezes BIG InfoMonitor.

Z raportów banku centralnego wynika, że rosną również zobowiązania gospodarstw domowych. Zobowiązania na koniec III kwartału 2015 r. osiągnęły stan ponad 657 mld zł, przekraczając o 5,1 proc. poziom zadłużenia sprzed roku. Natomiast w końcu września 2016 r. zobowiązania polskich rodzin wyniosły łącznie 685, 7 mld zł i były wyższe o 4,3 proc. wobec stanu na koniec III kwartału 2015 r. Z badań NBP wynika, że gospodarstwa domowe zaciągają kredyty w dwóch celach: na sfinansowanie konsumpcji oraz na zakup nieruchomości. Pierwsze stanowią prawie jedną czwartą zobowiązań, drugie – ponad 60 proc. Transakcje dotyczące kredytów i pożyczek konsumpcyjnych wyniosły w III kwartale 2016 r. 46,3 proc.

Podejście młodych do finansów

Obecne pokolenie młodych przejawia większą skłonność do zachowań ryzykownych w kwestii finansów. Z badania „Życie finansowe młodych Polaków” wynika, że młode osoby nie mają rzeczywistej świadomości skali problemu i ryzyka związanego z zaciąganiem zobowiązań finansowych. „Pomimo, że większość rozpoznaje w swoim otoczeniu osoby zadłużone i dostrzega liczne szkody, jakich osoby te doświadczają, jednak nie odnosi tego do siebie i traktuje zadłużenie jako domenę osób starszych” - podkreślają autorzy badania.

„To klasyczny mechanizm obrony – „zadłużeni mają to, na co sobie zasłużyli, mnie to nie dotyczy, mi się nie zdarzy” - komentuje Roman Pomianowski ze Stowarzyszenia Program Wsparcia Zadłużonych.

Ewa Kruk ze Stowarzyszenia Krzewienia Edukacji Finansowej, które prowadzi m.in. edukację finansową młodzieży w szkołach podkreśla, że „doświadczenia pokazują, że problem zadłużenia wielu młodych Polaków ma przede wszystkim swoje źródło w braku umiejętności planowania”.

„Później dochodzi do tego brak umiejętności postawienia oporu przeciwko konsumpcyjnemu stylowi życia – najmodniejsze buty, najlepszy telefon. itd. Wiele osób nie zastanawia się nad swoją przyszłością, lecz żyje tu i teraz. Często taka postawa wynika z nadopiekuńczości rodziców, którzy zaspakajają większość potrzeb i zachcianek swoich dzieci, nie dopuszczając ich tym samym do samodzielnego podejmowania decyzji o charakterze finansowym. Taka postawa często prowadzi młodych ludzi do bezradności w sytuacji, gdy wreszcie przychodzi moment zarządzania finansami osobistymi – komentuje Ewa Kruk.

Rzeczywiście z badań wynika, że „osoby zaciągające poważniejsze zobowiązania najczęściej optymistycznie zakładają, że na ich spłatę potrafią pozyskać pieniądze z własnej pracy a nawet dodatkowych zajęć (55 proc.) oraz poprzez racjonalizację swoich wydatków i oszczędzanie (44 proc.)”. Na wypadek problemów z obsługą zobowiązań planują wykorzystanie rezerw i oszczędności – 23,5 proc. Jako ostateczność, wśród sposobów radzenia sobie z ewentualnymi problemami, wymieniana jest pożyczka na spłatę zadłużenia – 13 proc. i sprzedaż lub oddanie w zastaw cennych przedmiotów - 6,5 proc..

Wśród już zadłużonych strategia działania przedstawia się jednak inaczej, osoby te skłonne są zdecydowanie częściej pożyczać nadal, także w instytucjach pozabankowych oraz wyprzedawać swój dobytek. To może skończyć się popadaniem w tzw. „spiralę zadłużenia” - sytuację, w której dłużnik nie jest już w stanie spłacać swoich zobowiązań.

Jak nie wpaść w spiralę długów?

Dla spirali zadłużenia charakterystyczne jest to, że osoba zaciąga kolejne zobowiązania na pokrycie spłaty tych poprzednich.

„Właśnie wtedy zaczyna się błędne koło, ponieważ dług zaczyna rosnąć w lawinowym tempie. Pożyczka, nawet najtańsza, kosztuje. Próbując spłacić jeden kredyt i zaciągając kolejny, powiększamy dług o koszt kredytu pobranego na spłatę poprzednich. Spirala zadłużenia to pułapka, która kończy się dla kredytobiorcy nierzadko kilkunastoma zobowiązaniami w różnych bankach i firmach pożyczkowych” – podkreślają eksperci Fundacji Zaradni, która z kolei prowadzi infolinię dla zadłużonych pod numerem infolinii 22 290 27 28.

Łatwość i dostępność kredytów i pożyczek na rynku, powoduje, że klienci, którzy nie dostają już kredytu w tradycyjnym banku zgłaszają się do tzw. firm parabankowych, a ich oferta jest zazwyczaj dużo droższa, co powiększa sumę długu o kolejne wysokie koszty nowej pożyczki. Kumulowanie się długów może sprawić, że pożyczkobiorca zaczyna tracić wiarę, iż jest zdolny spłacić swoje zobowiązania. Nie widzi rozwiązania tej sytuacji. Często przestaje płacić którekolwiek ze swoich zobowiązań.

Zdaniem badających zjawisko „spirali zadłużenia” ma ona wymiar psychologiczny. Roszczenia wierzycieli, brak perspektywy na spłatę długu – to wszystko staje się poważnym obciążeniem psychicznym. Dług przekłada się również na relacje z rodziną i może mieć katastrofalne skutki dla jej funkcjonowania i przyszłości.

Często spirala zadłużenia zaczyna się bardzo niewinnie. Sięgamy po nowe urządzenia, telefony, wakacje zagraniczne – chociaż tak naprawdę nie stać nas na nie. Młodzi Polacy wśród najbardziej dziwnych „irracjonalnych” zakupów dokonanych za pożyczone pieniądze wymienili: gry komputerowe, czołg, łódź, konie, psy rasowe, pająka, jacht, quady. Spora grupa kredytowanych wydatków dotyczyła inwestycji we własny wygląd i zdrowie, np. tabletki odchudzające, operacje plastyczne, protezy zębów, okulary, implanty piersi, aparat ortodontyczny. Za kredyty kupowane były również wyjazdy wakacyjne, wycieczki zagraniczne, lot balonem czy rejs dalekomorski.

Zdaniem ekspertów, „czerwona lampka powinna zaświecić się, kiedy suma rat przekracza 50 procent miesięcznych dochodów”. „Im mniejsze osiągasz dochody, tym próg bezpieczeństwa powinien być niższy. To sytuacja, w której każdy nieplanowany wydatek może doprowadzić do niewypłacalności” – ostrzegają eksperci. Warto na bieżąco pracować nad swoim podejściem do finansów, czytać blogi finansowych, korzystać z programów edukacyjnych, plenerów budżetu domowego. To wszystko może pomóc w bardziej racjonalnym podejściu do zarządzania budżetem.

www.kurier.pap.pl