Nadzieja narodu podtrzymana. Wiara w zwycięstwo została nagrodzona skromnym 1:0, a wszystko za sprawą Kuby Błaszczykowskiego, który udowodnił, że miejsce w kadrze należy mu się z urzędu. Błysk geniuszu zaważył o zwycięstwie. Brawa też dla Fabiańskiego za wiele pewnych interwencji.
Polacy zagrali przeciętne spotkanie, a na pewno najgorsze na tym turnieju. Oby każde kolejne było lepsze – bo chyba nikt nie wątpi w wygraną ze Szwajcarami i awans to ćwierćfinału. Trzeba tylko będzie pamiętać, aby nie szarpać ich za koszulki – a poskładamy ich jak szwajcarskie scyzoryki.
Spotkanie z Ukrainą przypieczętowało awans do 1/8 – upragniony, z drugiej strony zaś trochę obowiązkowy (z turniejem żegna się tylko 8 ekip). Tak naprawdę poważna gra dopiero się zaczyna i teraz podopieczni Adama Nawałki będą mogli wykazać się swoją siłą.
Wygrana 1:0 w ostatnim spotkaniu fazy grupowej nie przyszła łatwo. Pierwsze 10 minut nie zapowiadało nerwowego i trudnego spotkania. Polacy ruszyli do ataku i już w drugiej minucie okazję do zdobycia otwierającej bramki miał Milik. Strzelił jednak wprost w bramkarza. Już minutę później Jodłowiec z Milikiem doprowadzili do znakomitej sytuacji dla Lewandowskiego. Ten jednak strzelił mocno obok bramki i na trybunach dało się słyszeć dźwięk zawodu. Od gracza tej klasy oczekiwaliśmy celności w takiej sytuacji.
Ukraina też miała swoje sytuacje w pierwszej połowie. Najpierw po szybkim ataku w 9 minucie dwukrotnie strzały blokował Michał Pazdan, a w 17 minucie Yarmolenko w dogodnej sytuacji posłał piłkę obok bramki. Groźne wyglądała także akcja z 39 minuty, gdy Ukraińcy nie dokładnie zagrali piłkę w pole karne i nikt nie potrafił zebrać jej do strzału, co umożliwiło dalekie wybicie przez Jędrzejczyka. Przerwa.
W przerwie Kuba Błaszczykowski zmienił fatalnie grającego Zielińskiego, a Ukraińcy od początku ruszyli do ataku. W dogodnej sytuacji źle główkował Zinchenko, jednak to od 54 minuty prowadzenie objęła Polska. Wprowadzony Błaszczykowski dostał podanie w polu karnym, zwodem minął jednego rywala i lewą nogą posłał strzał nie do obrony. Na trybunach zapanowała euforia. Kuba potwierdził swoją wysoką klasę piłkarską i ile znaczy dla reprezentacji.
Kilka minut później genialną okazję to pierwszego gola na turnieju miał Kapustka. Wspólnie z Lewandowskim wyprowadzili szybką kontrę. Niestety Kapustka wybrał indywidualne zakończenie akcji i strzelił obok słupka. Szkoda, bo mógł zagrywać do wychodzącego Roberta. Jednak nie można mu mieć tego za złe – jest młody, dobrze zagrał na turnieju i chciał to przypieczętować bramkę tym bardziej, że za drugą żółtą kartkę będzie pauzować w kolejnym meczu.
W dalszej części spotkania swoje okazje mieli: Konoplyanka – strzelił za mocno, Glik – nie czysto trafił głową w piłkę, Zozulya – główkował tuż obok słupka, Rotan – potężny strzał wybronił Fabiański, Butko – posłaną w pole karne piłkę przejął Krychowiak. Więcej bramek nie zobaczyliśmy i trzecia porażka Ukrainy stała się faktem. Takim samym jak awans Polaków do kolejnej fazy turnieju.
Ogromna radość z pewną dozą wątpliwości. Zmiennicy nie zapewnili tak dobrej jakości jak główny skład wystawiony na Niemców. Słabo zagrał Cionek, fatalnie Zieliński, a Jodłowiec dotrzymał poziomem. Ogromne wyróżnienie należy się Fabiańksiemu za kilka pewnych interwencji i Błaszczykowskiemu za błysk geniuszu.
Polacy dziękujemy za wspaniałą fazę grupową. Teraz czekamy na finał!
Polacy zagrali przeciętne spotkanie, a na pewno najgorsze na tym turnieju. Oby każde kolejne było lepsze – bo chyba nikt nie wątpi w wygraną ze Szwajcarami i awans to ćwierćfinału. Trzeba tylko będzie pamiętać, aby nie szarpać ich za koszulki – a poskładamy ich jak szwajcarskie scyzoryki.
Spotkanie z Ukrainą przypieczętowało awans do 1/8 – upragniony, z drugiej strony zaś trochę obowiązkowy (z turniejem żegna się tylko 8 ekip). Tak naprawdę poważna gra dopiero się zaczyna i teraz podopieczni Adama Nawałki będą mogli wykazać się swoją siłą.
Wygrana 1:0 w ostatnim spotkaniu fazy grupowej nie przyszła łatwo. Pierwsze 10 minut nie zapowiadało nerwowego i trudnego spotkania. Polacy ruszyli do ataku i już w drugiej minucie okazję do zdobycia otwierającej bramki miał Milik. Strzelił jednak wprost w bramkarza. Już minutę później Jodłowiec z Milikiem doprowadzili do znakomitej sytuacji dla Lewandowskiego. Ten jednak strzelił mocno obok bramki i na trybunach dało się słyszeć dźwięk zawodu. Od gracza tej klasy oczekiwaliśmy celności w takiej sytuacji.
Ukraina też miała swoje sytuacje w pierwszej połowie. Najpierw po szybkim ataku w 9 minucie dwukrotnie strzały blokował Michał Pazdan, a w 17 minucie Yarmolenko w dogodnej sytuacji posłał piłkę obok bramki. Groźne wyglądała także akcja z 39 minuty, gdy Ukraińcy nie dokładnie zagrali piłkę w pole karne i nikt nie potrafił zebrać jej do strzału, co umożliwiło dalekie wybicie przez Jędrzejczyka. Przerwa.
W przerwie Kuba Błaszczykowski zmienił fatalnie grającego Zielińskiego, a Ukraińcy od początku ruszyli do ataku. W dogodnej sytuacji źle główkował Zinchenko, jednak to od 54 minuty prowadzenie objęła Polska. Wprowadzony Błaszczykowski dostał podanie w polu karnym, zwodem minął jednego rywala i lewą nogą posłał strzał nie do obrony. Na trybunach zapanowała euforia. Kuba potwierdził swoją wysoką klasę piłkarską i ile znaczy dla reprezentacji.
Kilka minut później genialną okazję to pierwszego gola na turnieju miał Kapustka. Wspólnie z Lewandowskim wyprowadzili szybką kontrę. Niestety Kapustka wybrał indywidualne zakończenie akcji i strzelił obok słupka. Szkoda, bo mógł zagrywać do wychodzącego Roberta. Jednak nie można mu mieć tego za złe – jest młody, dobrze zagrał na turnieju i chciał to przypieczętować bramkę tym bardziej, że za drugą żółtą kartkę będzie pauzować w kolejnym meczu.
W dalszej części spotkania swoje okazje mieli: Konoplyanka – strzelił za mocno, Glik – nie czysto trafił głową w piłkę, Zozulya – główkował tuż obok słupka, Rotan – potężny strzał wybronił Fabiański, Butko – posłaną w pole karne piłkę przejął Krychowiak. Więcej bramek nie zobaczyliśmy i trzecia porażka Ukrainy stała się faktem. Takim samym jak awans Polaków do kolejnej fazy turnieju.
Ogromna radość z pewną dozą wątpliwości. Zmiennicy nie zapewnili tak dobrej jakości jak główny skład wystawiony na Niemców. Słabo zagrał Cionek, fatalnie Zieliński, a Jodłowiec dotrzymał poziomem. Ogromne wyróżnienie należy się Fabiańksiemu za kilka pewnych interwencji i Błaszczykowskiemu za błysk geniuszu.
Polacy dziękujemy za wspaniałą fazę grupową. Teraz czekamy na finał!